Podobne
|
Koniec z Hollywood (napisy).avi
| Koniec z Hollywood (napisy).avi Rozmiar 502,4 MB |
Allen nie ogranicza się do banalnej konstatacji - Hollywood jest głupi. Pyta przewrotnie: - A ze mną to jest lepiej?
Tę fabułę łatwo streścić. Gdy Val Waxman (Woody Allen) - ambitny, lecz skrachowany reżyser z Nowego Jorku - dostaje szansę, być może ostatnią, powrotu na zawodowy szczyt, podczas pracy nad filmem nagle traci wzrok. Co robi w takiej sytuacji? Stara się ukryć niespodziewaną słabość. Ów film załatwia mu zresztą jego była żona (Téa Leoni) związana teraz z hollywoodzkim producentem (Treat Williams)...
Robię marne kino
"Koniec z Hollywood" najłatwiej jest traktować jako satyrę na amerykańskie środowisko filmowe. Rzeczywiście, mamy tu głupawą i nieutalentowaną aktorkę (Debra Messing), która nie ma nic przeciwko temu, że reżyser rzuca ją w życiu prywatnym, byle tylko zostawił ją w obsadzie swego filmu. Widzimy też hollywoodzkiego producenta, który plecie androny. Zwracam jednak uwagę, że ów tandetny producent zachowuje się nadzwyczaj porządnie - daje Waxmanowi wolną rękę (gdzie w Hollywood są tacy szefowie studiów?).
Nie sposób również nie dostrzec, że "Koniec z Hollywood" to zbiór komediowych skeczy opartych na pomyśle - niewidomy udaje, że wszystko widzi. Stąd bierze się m.in. wpadanie Waxmana na rozliczne przedmioty, a także urocza scena z gwiazdą, która zwabia bohatera do swego apartamentu i uwodzi go, rozbierając się, ale ten nie jest w stanie tego zauważyć.
Satyra na Hollywood i zabawne scenki to jednak nie wszystko. "Koniec z Hollywood" jest filmem denerwująco przewrotnym. Nie sposób przecież nie zapytać - co właściwie znaczy ślepota bohatera? Czy to, że hollywoodzki film może nakręcić nawet ktoś, kto nic nie widzi? A może to, że współczesny Hollywood jest ślepy i powinien czym prędzej przejrzeć na oczy? A może raczej to, że przy robieniu kina wzrok wcale nie jest najważniejszy?
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pluchidachi.htw.pl
|